Wielki Dzień Pszczół to inicjatywa, która ma chronić pszczoły przed wyginięciem. Zasługi tych owadów są nie do przecenienia, dzięki nim mamy choćby miód i pyszne owoce. W Polsce święto zainaugurowano w 2013 roku. Pomysłodawcą akcji była Akademia Przyjaciół Pszczół.
Według naukowców wyginięcie pszczół na świecie miałoby drastyczne konsekwencje – głód, kryzys i wojny. „Jeśli znikną pszczoły, człowiekowi pozostaną jeszcze cztery lata życia” - to słowa Alberta Einsteina. Jeśli słynny filozof ma rację, to mamy się czym martwić, bowiem pszczoły są w niebezpieczeństwie. Na około 470 gatunków tych owadów w naszym kraju, niemal połowa z nich zagrożonych jest wyginięciem. W Polsce większość roślin jest bowiem owadopylna. Gdyby nie pszczoły, przestałyby się one rozmnażać, a plony roślin uprawnych spadłyby o 70-80 proc. Oznacza to, że musielibyśmy pożegnać się z owocami, m. in. jabłkami, czereśniami, dyniami i porzeczkami. Zapewnienie większej wydajności plonów jest przez człowieka bardziej ceniona nawet od tego, że pszczoły dostarczają miodu.
Misją Wielkiego Dnia Pszczół jest ich ochrona i uświadamianie społeczeństwa nad ich znaczeniem w naszym życiu. 8 sierpnia można dowiedzieć się jak pomóc pszczołom – np. zakładając miejsca, w których rosną rośliny dostarczające tym owadom pokarm.
To co wyróżnia pszczoły, to bardzo krótkie życie. Jeśli dodamy do tego, że w tym czasie tylko pracują, to naprawdę nie ma im czego zazdrościć. Królowa może żyć do 5 lat, robotnice od 30 do 60 dni, a te które wylegną się jesienią do 6 miesięcy.
Pszczoły żyją w rodzinach składających się z owadów trzech kategorii: królowa, robotnice i trutnie (samce). Najważniejsza jest oczywiście królowa, która jest jedyną samicą składającą jaja. Królowa nie sprawuje jednak bezpośrednio władzy w ulu, wydziela natomiast hormony, które kontrolują pracę robotnic.